Wspólnota jest trendy!
Kolejny, trzeci dzień FKA mocno krytycznych rozmów, zarówno tych oficjalnych, jak i kuluarowych. Dyskusja, spotkania Q’n’A, warsztaty – różne ramy ma ten dialog, ale uczestniczymy w nim RAZEM.
Dobre czy niedobre?
Podcasty, cieszące się od dłuższego czasu niesłabnącą popularnością, powoli zaczynają dominować na rynku publicystycznym. Jednym z takich przedsięwzięć jest pojawiająca się na stronie Filmwebu audycja MAM PARĘ UWAG, prowadzona przez Julię Taczanowską i Jakuba Popieleckiego. „Mieliśmy zmasowany atak podcastowy” – odnieśli się do zjawiska przesycenia rynku prowadzący.
Z początku prelegenci zwrócili uwagę na podstawowe aspekty tworzenia, czyli: odpowiedni dobór tematów, formy i konwencji przekazu, a także odczuwalną chemię między prowadzącymi. Jedną z ważniejszych kwestii poruszonych w trakcie warsztatów było rozgraniczenie oglądania filmów jako krytyk i jako powszechny widz. Jak i czy możliwe jest płynne przechodzenie między trybem zawodowym a prywatnym?
Wybrzmiała też sprawa wymiany myśli oraz prezentowania opinii sprzecznych z głosem tłumu. Padło pytanie, co i w jaki sposób mówić, aby nie alienować słuchaczy, a wciąż pozostawać w zgodzie ze sobą? „Nie chcemy nikogo obrazić, ale czasem trzeba” – przyznał Popielecki. Wraz z tym omówione zostały strategie reagowania na krytykę, z których wysnuto wniosek, że „najbardziej dotkliwe są te komentarze, które punktują coś z czego ja sam jestem niezadowolony”.
Wnikliwie przyjrzano się wyzwaniem, jakim jest ocena filmów. „Za rok spotkamy się na warsztatach, jak zdobyć przepustkę do Sejmu.” – skomentowała Taczanowska porównując pracę dla Filmwebu ze swoimi poprzednimi doświadczeniami. „Mam licznik gwiazdek w głowie. Startuję z pozycji ósemki i odejmuję gwiazdki w trakcie oglądania filmu” – zażartował Popielecki, komentując swój sposób pracy recenzenckiej. Dyskusja była na tyle owocna, że nie udało się zrealizować wszystkich postawionych na początku założeń warsztatów. Jesteśmy jednak w stanie przypuszczać, że nikt nie wyszedł z niej rozczarowany. „W końcu to jest entertainment”.
[Tekst: Marceli Jasiński]
Adaptacja. (R)ewolucja. Target.
Z jednej strony ci, którzy z filmem obcują na co dzień, z drugiej – obserwatorzy i komentatorzy. Do dyskusji TRENDY W TREŚCIACH. JAK TRAFIĆ W GUSTA WIDOWNI usiadły cztery osoby, każda z nieco innym profesjonalnym spojrzeniem. Michała Broniszewkiego, Katarzynę Śliwińską-Kłosowicz, Artura Zaborskiego i Martina Stankiewicza zawodowo dzieli wiele, ale łączy jedno – każde z nich obcuje z trendami w filmie na co dzień. Rozmowę prowadziła Kaja Klimek. Było żywo, było wielowątkowo. Trzeba było tam być!
Czy da się jednoznacznie przewidzieć trendy? „To zabawa we wróżkę.” – odpowiadała Katarzyna Śliwińska-Kłosowicz. W branży, w której decyzje produkcyjne i dystrybucyjne podejmuje się na kilka lat do przodu, niczego absolutnie nie da się przewidzieć. Żyjemy w czasach, w których „pewniaki” gatunkowe czy aktorskie nie gwarantują już sprzedaży filmu. Pandemia wpłynęła na totalną adaptację VOD, rośnie też grupa odbiorcza coraz młodszych pokoleń. W podtytule spotkania postawione zostało pytanie: Jak trafić w gusta widowni? Po spotkaniu nietrudno się oprzeć wrażeniu, że jest to nietrafnie postawione pytanie.
Nie chodzi o to „jak”, ale „z jaką widownią mamy do czynienia”? Nie ma już jednej publiczności, są różne publiczności. Badania rynku, doświadczenie i znajomość odbiorcy bardzo pomagają. Trzeba się dostosować, a najlepiej mieć w zanadrzu coś dla każdego. I być może najważniejsze: „Nie wstydzimy się, że coś już było”.
Padło również pytanie: Co nas czeka? Prelegenci byli zgodni. Na rynek odbiorców i twórców wkracza młode pokolenie. „Czeka nas kinowa rewolucja“ – śmiało stwierdził Artur Zaborski. Nadciąga bezgraniczny potencjał tych, którzy o wiele lepiej poruszają się w Internecie, a dorastali i dorastają na treściach serwisu YouTube i pionowych, krótkich wideo. A co jeszcze? Coraz krótsze formaty. Oczekują tego widzowie, preferują to kina. Lubimy oglądać filmy na raty, chcemy móc wygodnie siedzieć, wstawać, przeżywać treści szybko, ale też na własnych zasadach.
A jednak w dzisiejszym kinie wciąż obecna jest potrzeba wspólnoty. Dla widza ważniejsze staje się nie tyle oglądanie filmu w kinie, co przeżywanie go. Przyciąga możliwość uczestniczenia w spektaklu, wokół którego tworzy się narrację. Czy odpowiedź na pragnienie doświadczania widowiska to jedyna opcja? „Może my (widzowie – przyp. red.) powinniśmy dostosowywać się do filmowców” – sugeruje Artur Zaborski. W pewnym sensie widać już to przystosowanie. Współczesny autor stara się stworzyć atrakcyjny, widowiskowy film, który zawiera elementy jego autorskiego stylu. Podczas gdy rozmach produkcji zachęca widzów do kina, warto, by autor przemycał w niej swoją twórczą ekspresję. Być może w sytuacji kryzysu, to właśnie wspólnotowe podejście do kina pozwoli utrzymać społeczność kinomanów i nadać kinu po raz kolejny, być może najważniejszy sens – czułość, pokrzepienie, bezpieczną ucieczkę od rzeczywistości.
[Tekst: Marta Kulińska, Olaf Wojciechowski]
Film nie jest emocją – jest procesem
W ramach stałego wydarzenia Filmoznawca-Filmowiec warsztaty storytellingu przeprowadził Tomasz Habowski – scenarzysta i reżyser. Rozmowę poprzedzała projekcja PIOSENEK O MIŁOŚCI, które są jego reżyserskim debiutem.
Jak znaleźć temat historii i jak ją rozwijać? Od tak trudnego pytania rozpoczął swoje wystąpienie Habowski. Pomysł na opowieść można znaleźć wszędzie, w przypadku PIOSENEK O MIŁOŚCI był to występ dwojga początkujących muzyków. Powstałe wtedy przemyślenia zaczęły rezonować, co wpłynęło na podjęcie decyzji o stworzeniu filmu. „Siadając nad jakimś projektem, nie wiemy do końca, czym on jest” – mówił Habowski, by podkreślić, że na ostateczną wersję dzieła wpływa wiele czynników.
Z wypowiedzi reżysera wyłonić można kilka konkretnych rad, które mogą ułatwić początkującym twórcom kreowanie historii. Najważniejsze jest szanowanie własnych pomysłów i nieodrzucanie ich, nawet jeśli opinie innych osób właśnie to sugerują. „Czasem trzeba pomysł dopasować do innej struktury, nie trzeba go porzucać” – podsumował autor. Istotną kwestię stanowi również „dystrybucja informacji”. Takim określeniem posługiwał się Habowski, kiedy wyjaśniał, jak zaciekawić widza i zaangażować go w interpretowanie historii. „Scenę należy kończyć wcześniej niż nam się wydaje, że trzeba ją skończyć” – tę myśl reżyser uzupełnił, podając przykłady z PIOSENEK O MIŁOŚCI.
Tomasz Habowski poprowadził merytoryczne warsztaty, a każde z zagadnień opatrywał przykładem z życia. Również widownia świetnie spełniła swoją rolę. Zadała prowadzącemu całe spektrum pytań – od czysto formalnych, na temat kwestii barw czy montażu, po przeróżne hipotezy interpretacyjne.
[tekst: Aga Becherka]
Aktualny wydźwięk wakacyjnej tragedii
Z okazji 15. rocznicy powstania Łódzkiego Funduszu Filmowego, na tegorocznym FKA, widzowie mieli przyjemność obejrzeć CICHĄ ZIEMIĘ Agi Woszczyńskiej. Na późniejszym spotkaniu z twórcami, montażystą Jarosławem Kamińskim i producentką Luizą Skrzek-Ścieglińską, odbiorcy wraz z gośćmi zastanawiali się nad znaczeniem utworu i wspólnie dochodzili do nieoczywistych wniosków.
W założeniu, film przedstawia prostą historię – oto małżeństwo, Anna i Adam, wynajmują dom na Sardynii, by odpocząć we dwójkę. A jednak wszystko obraca się przeciwko nim i wraz z narastającymi problemami, ujawniają się także słabości bohaterów. Zaczyna się od niefunkcjonalnego basenu, potem pojawia się bariera językowa, dochodzi do tragicznego wypadku, bohaterowie zmagają się z policją, zaczyna dochodzić między nimi do sprzeczek, a góra kłopotów zdaje się nie mieć końca. Brzmi jak trzon „wakacyjnej komedii” i choć CICHA ZIEMIA ma elementy humorystyczne, to znacznie bliżej jej do tragedii. Dzięki bardzo ascetycznej formie, nieruchomym, szerokim kadrom, wszechogarniającej ciszy i powolnemu tempu narracji, wyraźny staje się wydźwięk całego utworu. Okazuje się, że obojętna postawa, hipokryzja, ucieczka od przykrości i trudność w walce ze słabościami, mogą wcale nie być zarezerwowane tylko dla głównych bohaterów. Ważny staje się też temat poczucia winy i pewnych wspomnień, które zostają z człowiekiem na zawsze, często takich, które chciałoby się zapomnieć.
Jak zwraca uwagę Luiza Skrzek-Ścieglińska, twórcy nie chcieli, by na poziomie fabularnym poruszane problemy zostały umiejscowione konkretnie we Włoszech, co nadaje autorskiego charakteru opowieści. Wyłania się z tego wyraźny styl reżyserki, porównywany do mistrzów autorskiego kina, takich jak Antonioni, Fellini czy Godard. Psychika bohaterów, ich niepewności i powolne zmiany, nie są tak eksplicytne, co obrazuje gra aktorska. W tle historii pojawiają się problem uchodźstwa i rosnący kryzys. Ukazuje to jak aktualnym filmem jest CICHA ZIEMIA. Najpewniej istota filmu tkwi w jego uniwersalnym przesłaniu.
[Tekst: Olaf Wojciechowski]
Co powie tata?
Trzeci dzień 13. FKA zakończył się w sposób wyjątkowy. Widzowie obejrzeli film, który zdecydowanie do przeciętnych nie należy. TATA, w reż. Anny Maliszewskiej, to debiut, pokazywany na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, który wzrusza, a jednocześnie bawi do łez.
Anna Maliszewska do tej pory realizowała teledyski. Współpraca z Marią Peszek przy piosence „Samotny tata” okazała się początkiem tej filmowej drogi. TATA to pełnometrażowe rozwinięcie świata, w jakim rozgrywała się wcześniejsza historia. Rewelacyjnie przyjęty na Festiwalu w Gdyni film opowiada o życiu Michała (Eryk Lubos), kierowcy TIRa, który przez niefortunny wypadek musi zabrać w trasę córkę Miśkę oraz Ukrainkę Lenę.
Festiwal Kamera Akcja to zawsze przestrzeń do rozmowy (p)o filmie. Na pytania publiczności odpowiedzieli scenarzysta i montażysta Przemysław Chruścielewski oraz producent Marcin Wierzchosławski.
Dla Chruścielewskiego, był to scenariopisarski debiut, do tej pory zajmował się on jedynie montażem. „W stronę pisania pociągnęła mnie ciekawość nowej materii. Montaż to praca na skończonym zbiorze, natomiast scenariusz bardziej ekscytuje. Chodzi o wzmacnianie emocji” – komentował. „Pisząc scenariusz, myślałem o montażu: Jak zacząć scenę? Jak ją skończyć? Czy zrobić sekwencję teledyskową? Montaż filmów stał się cennym doświadczeniem przy pisaniu scenariusza”.
Marcin Wierzchosławski opowiedział o wyzwaniach produkcyjnych. Znacząca część filmu rozgrywa się na Ukrainie. I choć materiał był rejestrowany przed inwazją Rosji, to produkcja już wtedy postawiła ekipie wiele wyzwań. Poza trudnościami logistycznymi szczególnie wymagająca okazała się postprodukcja filmu, która odbywała się już po rosyjskim ataku. Ukraińscy aktorzy nagrywali postsynchrony jeszcze w tym roku.
Natomiast szczególnie ciekawa okazała się współpraca z debiutującymi na ekranie dziecięcymi aktorkami Klaudią Kurak oraz Poliną Gromovą, ukraińskiego pochodzenia, która nie potrafiła mówić po polsku. Do kraju przyjechała miesiąc przed rozpoczęciem zdjęć i dopiero wtedy uczyła się języka. Chruścielewski i Wierzchosławski zdradzili, że zdjęcia do filmu realizowane były równolegle z przebiegiem scenariusza – chronologicznie. W ten sposób nie tylko rozwijała się ekranowa więź między bohaterami, wraz ze wzrostem chemii między aktorami, ale także właśnie rozwój znajomości języka przez Gromovą.
TATA trafi do polskich kin w pierwszym kwartale 2023, polskim dystrybutorem jest Warner Bros Poland.
[Tekst: Filip Grzędowski]
A przed nami czwarty dzień 13. FKA – wciąż dyskutujemy i oglądamy bardzo, bardzo dobre kino.
online na platformie Think Film (17-20.10.). Zadanie zrealizowane dzięki dofinansowaniu z budżetu Miasta Łodzi. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej oraz Uniwersytetu Łódzkiego – mecenasa festiwalu.