Między balladą a wideoklipem. Przypadek „Świtezianki”, wideoesej Marty Kasprzak


Dzień dobry, choć właściwie powinnam powiedzieć „dobry wieczór”, bo już za chwilę przeniesiemy się do świata mickiewiczowskich kochanków, którzy:

Brzegami sinej Świtezi wody
Idą przy świetle księżyca.

Adam Mickiewicz, Świtezianka

O tej porze roku trudno będzie, co prawda, zebrać kosz malin albo upleść wianek z kwiatów, ale żeby lepiej wczuć się w ten leśny klimat, możecie przygotować sobie jesieniarski napar z kory dębu lub kawy z żołędzi, a ja tymczasem czekam waszego przyjścia na dzikich brzegach jeziora.

Jednak zanim się tam spotkamy, wróćmy dosłownie na chwilę do szkolnej ławy, w której każdy z nas poznawał kiedyś cechy gatunkowe ballady. Moje wystąpienie jest poświęcone Świteziance, czyli słynnemu utworowi, który pochodzi z tomu Ballady i romanse Adama Mickiewicza, a niemal 200 lat później został przeniesiony na ekran przez siostry Bui. Poświęcę jedynie odrobinę uwagi teoretycznym aspektem filmowej adaptacji, w zamian koncentrując się na technikach odtwarzania klimatu ballady poprzez bardzo świadome posługiwanie się kinematograficznymi środkami wyrazu. Jak przekonywała prof. Alicja Helman, adaptacja to:

przystosowanie materiału literackiego przeznaczonego do filmowania. (…) W efekcie procesu adaptacji trafiają do filmu materie różnego pochodzenia, z różnych epok, z różnych pięter kultury. Film, posługując się literaturą, dramatem, dziełem muzycznym czy wszelką inną materią gotową, wyjmuje je z właściwy dla nich pierwotnych kontekstów i umieszcza je w kontekście nowym.

Alicja Helman, Adaptacja, [w:] Słownik filmu, red. Rafał Syska, Krakowskie Wydawnictwo Naukowe, Kraków 2010.

Tą materią gotową – w przypadku omawianego filmu – jest oczywiście dzieło słynnego polskiego poety. Przypomnijmy sobie zatem, czym jest ballada. Jest to gatunek synkretyczny, charakterystyczny dla epoki romantyzmu i wywodzący się z ludowych pieśni skandynawskich. Stąd też właśnie typowa dla ballady jest jej wynikająca z konstrukcji tekstu melodyjność. Opisywane przez narratora wydarzenia rozgrywają się na łonie tajemniczej groźnej i niesamowitej przyrody, której moce często wymierzają sprawiedliwość. Stałym elementem ballady jest interwencja sił nadprzyrodzonych. Pojawiają się postacie fantastyczne, takie jak nimfy wodne, które są uosobieniem zła, okrucieństwa czy żądzy zemsty. Sam narrator jest zdumiony światem, który opisuje. W tekście przywoływane są ludowe porzekadła, które budują ludzką moralność. Dla przykładu tytułowa bohaterka Świtezianki ostrzega swojego adoratora:

— Stój, stój, odpowie, hardy młokosie,
Pomnę, co ojciec rzekł stary;
Słowicze wdzięki w mężczyzny głosie,
A w sercu lisie zamiary.

Adam Mickiewicz, Świtezianka

Podobnie jak forma ballady była typowa dla romantyzmu, tak we współczesnej kulturze jest silnie zakorzeniona konwencja wideoklipu. Przywołam w tym miejscu definicję, którą prof. Marek Hendrykowski opracował dla Słownika terminów filmowych:

Wideoklip przybiera zazwyczaj zamkniętą dramatycznie postać audiowizualnej miniatury, będącej swobodnie i pomysłowo zainscenizowaną wizualizacją danej piosenki lub utworu muzycznego.

Marek Hendrykowski, Słownik terminów filmowych, Ars Nova, Poznań 1994, s. 322.

Charakterystyczna dla tej postaci z dominacją warstwy wizualnej, osiągana między innymi poprzez stosowanie dynamicznego montażu i wyrazistej kolorystyki. Przyciągają one uwagę odbiorcy, który często ogląda teledysk w stanie rozproszenia.

O ile Świtezianka sióstr Bui jest formalnie filmem krótkometrażowym, o tyle w płaszczyźnie estetycznej zawiera liczne elementy wywodzące się z formuły wideoklipu. Jeśli natomiast mowa o relacji między dźwiękiem a obrazem Świtezianki, należy podkreślić, że tekst utworu ma charakter autonomiczny. Występuje bowiem także w innym kontekście, niż jego składnik filmu, a wręcz poprzedza jego powstanie o niemal dwa wieki. I jest to relacja analogiczna do tej pomiędzy piosenkami, które jako dzieła samoistne są wydawane na płytach czy emitowane w radiu, a teledyskami, które te piosenki ilustrują. Prolog filmu poprzedzający pojawienie się muzyki może przywoływać na myśl rozszerzoną czy też reżyserską wersję wideoklipu. Co ciekawe w czołówce Świtezianki nazwisko wokalistki Justyny Święs jest wymieniane jeszcze przed aktorami, którzy wcielają się w mickiewiczowskich bohaterów. 

Popularne odczytanie filmu, które proponuje jego dystrybutor, odsyła widza do kategorii thrillera romantycznego, w którym współczesność świata realnego przeplata się ze światem baśniowym, magicznym, pełnym oddechów mgieł ulotnych spojrzeń kochanków. Ze względu na obecność elementów fantastycznych trafniejsze wydaje mi się jednak interpretowanie Świtezianki jako horroru folkowego, zwanego też w folklorystycznym czy ludowym. Jego cechy konstytutywne wyliczył Adam Skawel. Według tego pisarza i badacza filmu horror ludowy wykorzystuje elementy folkloru, czyli ożywia dawne zwyczaje legendy i wierzenia. Bywa też, do czego jeszcze nawiążę, porównywany do baśni dla dorosłych. Miejsce akcji jest wybierane nieprzypadkowo. Jest on symboliczny i pełni ważną funkcję dla lokalnej społeczności. Przeważnie jest to krajobraz wiejski lub leśny, który eksploruje niewielka, od dwóch do pięciu liczba bohaterów. Ich spokój zakłóca nagłe okrutne i tajemnicze zdarzenie wywołane działaniem sił nadprzyrodzonych. Kolorystyka filmu jest stonowana, przygaszona i chłodna; dominują kolory błękitny, zielony, szary i czarny, którą z tych cech spełnia Świteziankę sióstr Bui? Do tego pytania wrócę pod koniec naszego wirtualnego spotkania.


Tymczasem spróbuję rozłożyć film na czynniki pierwsze i zastanowić się nad tym, w jaki sposób środki filmowego wyrazu wzmacniają lub wręcz kreują sączącą się z ekranu atmosferę grozy. W warstwie scenograficznej dominuje niski klucz oświetleniowy, który skutkuje pojawieniem się na ekranie ciemnych, mrocznych kadrów. Kolory są nie tylko ciemne, lecz również chłodne i przygaszone; kontrastują silnie z pierwszą sekwencją filmu, która przedstawia sen z marzeniem Młodzieńca wcielającego się w postać myśliwego, oraz podróż rodziny do chatki skrytej w gąszczu lasu, trochę jak w bajce o Jasiu i Małgosi. Zdecydowana większość scen rozgrywa się w plenerze nad jeziorem Świteź i w okalającym je gęstym lesie. Starannie skomponowane kadry nawiązują niekiedy do półcien prerafaelitów, przede wszystkim do obrazu Ofelia, który namalował John Everett Millais.


„Ophelia”, John Everett Millais, 1851, obraz znajduje się w Tate Britain

Przestrzeń jest obserwowana przez kamerę z perspektywy ptasiej, która ukazuje bezkres lasu i rozległość zabytkowego jeziora. Zastosowany punkt widzenia może być odczytywany jako obiektywny lub możliwy do przepisania absolutowi. W kontekście filozofii przyrody omówiła świteziankę dr Jolanta Wróblewska nauczycielka I Liceum Ogólnokształcącego we Wrocławiu, więc jeśli interesuje was to zagadnienie, zachęcam do lektury materiałów metodycznych zamieszczonych na stronie https://edukacjafilmowa.pl/switezianka-2018/.


„Młody jest strzelcem w tutejszym borze”, pisał Adam Mickiewicz, podczas gdy filmowy młodzieniec pasjonuje się fotografią. Nie chce zabijać, wręcz odwrotnie: udaje się na bezkrwawe łowy, uwieczniając swoim aparatem leśną przyrodę. O profesji bohatera informują także inne rekwizyty grające, takie jak zestaw do gry w rzutki i czerwona bluza z nadrukiem strzelca, która przywołuje na myśl baśń o Czerwonym Kapturku. Choć twórcami tej opowieści nie są Bracia Grimm, tylko siostry Bui, od razu wiadomo, że nie ma co liczyć na szczęśliwy finał. Niepomyślny rozwój akcji zwiastują także napotkane w lesie okazy zwierzęca czaszka, trujące grzyby czy rosiczka, która łapczywie pochłania owada. Wrażenie grozy wzmagają także efekty akustyczne: skrzypienie drzew, pohukiwanie sowy czy złowieszczy plusk wody. Już samo wejście do lasu, podatne na odczytanie w kluczu psychoanalitycznym, pełni funkcję psychologicznego „przejścia na drugą stronę”, a zarazem zwiastuje niesamowitość ekranowej historii. Przerażenie bohatera podkreślają narracyjne ruchy kamery, która osacza postać.


„Z prostego toru w naszych dni połowie, Wszedłem w las ciemny”, mógłby powtórzyć młodzieniec za podmiotem lirycznym Boskiej komedii. Krążąc pomiędzy drzewami, bohater dostrzega przez swój aparat tajemniczą zjawę. Ów jumpscare zapowiada pojawienie się tytułowej postaci, która wyodrębniona z przestrzeni kadru przy pomocy miękkiego światła, należy do świata fantastycznego. Nieziemskie pochodzenie Świtezianki sugeruje otaczająca ją księżycowa poświata, a magnetyczny urok kobiety podkreślają liczne zbliżenia i duże zbliżenia twarzy. Młodzieniec zafascynowany tajemniczą nieznajomą, także nabiera srebrzystych kolorów, a trupiobladej karnacji mogą pozazdrościć wszystkie ekranowe wampiry. Świtezianka jest typową kusicielką, ekranową famme fatale, która swoim urokiem zwabia młodzieńca, a za popełnioną zdradę wymierza mu okrutną karę. Jednocześnie poprzez swój kostium, zwiewną szatę, wianek i kosz na maliny, odsyła widza do symboliki ludowej. Poddany próbie bohater, urzeczony kolejną, urodziwą nimfą, zanurza się wraz z nią w jeziorze, gdzie roztwiera paszczę otchłań podwodna. W śmiertelnym uścisku, pokazanym dla wzmocnienia dramatyzmu sceny i podkreślenie jej walorów wizualnych slow motion, splata się kochanek i Świtezianka – Eros i Tanatos. 

Ale wróćmy do postawionego wcześniej pytania: ile horroru ludowego jest w Świteziance i ile zostało w niej z ballady? Przypomnijmy sobie raz jeszcze ich cechy gatunkowe. Wszystkie z wymienionych wyznaczników, balladę udało się przełożyć na język filmu zarówno warstwie dramaturgicznej, jak i wizualnej. W Świteziance obecne są także cechy podgatunku horroru, który podobnie jak ballada wywodzi się z kręgu kultury ludowej. Z pewnością wiele środków wyrazowych podpowiedziała twórczyniom filmu sugestywność języka, jakim posłużył się w utworze Adam Mickiewicz dynamiczny rozwój akcji. Obecność elementów fantastycznych i wykreowaną przez poetę tonację barwną pełną takich epitetów, jak sina woda, dżdżysta pora, ciemna noc czy srebrzyste błonie poznają zarówno czytelnicy ballady, jak i widzowie teledyskowego filmu sióstr Bui.

Red. Patryk F. R. Ostrowski
Materiał zrealizowany w październiku 2022 przez Martę Kasprzak i Fundację FKA.

Newsletter
Polub nas
Partnerzy