Jak radzić sobie z hejtem widzów?

Sobotni poranek z Kamerą Akcją rozpoczęły niezapomniane seanse. Już o godzinie 9:15 w Monopolis odbył się pokaz filmu „Union Pacific” z 1939 roku w reżyserii Cecila B. DeMille’a – jednego z najważniejszych twórców Hollywood, współzałożyciela Amerykańskiej Akademii Filmowej i pioniera epickich widowisk biblijnych. To historia o budowie połączenia kolejowego między Chicago a San Francisco, którą prowadziły rywalizujące ze sobą dwie firmy: Union Pacific oraz Central Pacific, ubrana w model klasycznego westernu.

fot. Agnieszka Cytacka

Chodliwe nowości i doceniane klasyki

O godzinie 9:45 w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej im. Leona Schillera, a dokładniej w budynku „Z”, widzowie obejrzeli tegoroczną produkcję „Romería” w reżyserii Carly Simón, znanej z „Gdyby tylko inaczej” czy „Scena 0” oraz laureatki Złotego Niedźwiedzia. Film jest opowieścią sięgającą do zakamarków pamięci głównej bohaterki Mariny poprzez strony z pamiętnika swojej matki. Kobieta postanawia odwiedzić swoich dziadków, których dotychczas nie znała, aby odtworzyć obraz zmarłych rodziców i spojrzeć w inny sposób na pewne wartości, inaczej niż ją nauczono.

Również w PWSF, tylko tym razem w Kinie Szkoły Filmowej o godzinie 9:40 można było obejrzeć „Miłość”, norweski film Daga Johana Haugeruda z 2024 roku. „Miłość” opowiada o Marianne, która po randkowej porażce poznaje Tora, szukającego niezobowiązujących relacji z mężczyznami. Bohaterka, zainspirowana podejściem Tora, zaczyna zastanawiać się nad swoim spojrzeniem na intymność. Warto dodać, że film jest także częścią trylogii Haugeruda, którą w całości można zobaczyć u nas, na Kamerze Akcji.

Łukasz Maciejewski z nagrodą

Jednym z ważnych wydarzeń 3. dnia festiwalu, była nagroda przyznana znanemu krytykowi filmowemu Łukaszowi Maciejewskiemu za wkład w sztukę filmową, dzięki swoim działaniom promocyjnym i edukacyjnym dla polskiego kina. 

Krytyk na swoim profilu na Facebooku napisał: „Naprawdę muszę się uszczypnąć. Wczoraj, na festiwalu Kamera Akcja w Łodzi – najważniejszym dla nas festiwalu, ponieważ honorującym krytyków filmowych, otrzymałem przyznaną dopiero po raz drugi „Nagrodę Specjalną” dla krytyka filmowego. Szczęście i wdzięczność. Wśród wielu wyróżnień spływających na mnie w ostatnim czasie, to ma znaczenie szczególne. Utwierdza w przekonaniu, że wybrana wiele lat temu droga, była najlepszą z możliwych. Wybrałem dobrze, nie pomyliłem się. Nie musiałem szukać, znalazłem raz na zawsze. Od pierwszych tekstów pisanych do szkolnych gazetek, kolejne szczebelki, wtajemniczenia, lata, dekady już wytężonej pracy; pracy, która zawsze była także pasją. I odwzajemniała mi, mam poczucie, z nawiązką, wszelkie wysiłki. Odbierając tę swego rodzaju nagrodę za całokształt już, mogę spojrzeć na siebie z odpowiedniego dystansu, z perspektywy. Zaczynałem w czasach, kiedy wystarczyło po prostu dobrze pisać, i wtedy można było być spokojnym, że zostanie się zauważonym. Do dzisiaj nie nauczyłem się rozpychać, albo za wszelką cenę nadążać za nowymi czasami, już się tego nie nauczę. Nie muszę, nie potrzebuję tego. I jestem dowodem na to, że wrażliwość, często wręcz nadwrażliwość, nie musi być w tym zawodzie przeszkodą. Że siła charakteru polega na czymś innym. Równowadze serca i ducha. I poczuciu, że jest się we właściwym czasie, we właściwym miejscu, z właściwymi osobami u boku. Wdzięczność indywidualna i zbiorowa. Wdzięczność”.

fot. Agnieszka Cytacka

Jak napisać dobrą recenzję?

Oprócz seansów w PWSF uczestnicy festiwalu mieli również możliwość wzięcia udziału w warsztatach pod tytułem „Filmweb. Recenzje” prowadzonych przez Jakuba Popieleckiego, absolwenta filmoznawstwa UAM oraz dziennikarza portalu Filmweb, w sali H208. Biorąc udział w tychże warsztatach, uczestnicy mogli dowiedzieć się, co powinna zawierać dobra recenzja filmowa, a także jak udoskonalić swój warsztat pisarski.

W notatkach jednej z uczestniczek możemy przeczytać, że ważną metodą ćwiczeniową podczas pisania i ulepszania recenzji, jest czytanie jej sobie na głos. Wtedy łatwiej złapać nam jej odpowiedni rytm. Inną cenną uwagą jest to, że zdania powinny być krótkie, ale lepiej unikać imiesłowów. Ważnym jest też, żeby zacząć tekst mocnym, chwytliwym zdaniem, które wciągnie czytelnika do świata stworzonego przez autora, ale nie wolno zapomnieć o wyrazistej puencie. Cenną lekcją jest też zwyczajne czytanie recenzji i tekstów krytycznych innych.

fot. Agnieszka Cytacka

Shorty zaskakują, a Smarzowski znów dostarcza

O godzinie 11:10 odbył się IV blok Międzynarodowego Konkursu Authors Spotlight, podczas którego publiczność miała okazję obejrzeć 5 etiud i animacji walczących o konkursowe nagrody. Mowa tutaj o „Butterfly Kiss” Zohara Dvira, „Lucciola” Aleksandry Neyman, „Na krzywe łby” Jakuba Kryszpina, „Radix” Anne Breymann, a także „SLAP!!” Mikołaja Piszczana. Był to przedostatni blok konkursu, natomiast zwycięzców poznamy już jutro podczas zamknięcia festiwalu.

W samo południe zaś, bo dokładnie o godzinie 12:00 w Monopolis rozpoczął się przedpremierowy pokaz filmu „Dom dobry”, czyli najnowszego filmu Wojciecha Smarzowskiego, znanego z częstego ukazywania drastycznych scen przemocy w swojej twórczości, ale również obnażania nieudolności instytucji czy systemów funkcjonujących w Polsce, co doskonale widać w jego wcześniejszych dziełach takich jak „Kler”, „Dom zły”, „Wesele” czy „Drogówka”. W najnowszej produkcji reżyser pokazuje, że przemoc jest wszędzie; co więcej – ewoluowała i przyjmuje różne oblicza, albowiem nie jest to tylko przemoc fizyczna czy seksualna, ale również ekonomiczna czy psychiczna. To historia Gośki, która poznaje w internecie „mężczyznę idealnego”, lecz nim się obejrzy, mijają lata, a jej rycerz na białym koniu zamienia się w agresora. Po seansie widzowie spotkali się z reżyserem, aby porozmawiać o filmie.

Pierwsze pytanie do reżysera dotyczyło wewnętrznego przeżycia związanego z realizacją filmu. Dla Smarzowskiego film ten jest szczególnie ważny z kilku powodów:

„Ten film dzieje się tuż za ścianą, więc to pierwszy punkt. Drugi jest taki, że zrobiłem dokumentację, rozmawiałem głównie z kobietami i z jednym mężczyzną dotkniętymi przemocą. I jakby cały czas te rozmowy, te emocje, towarzyszące tym rozmowom, miałem podczas tejże realizacji” – wyznał reżyser. – „A kolejna rzecz jest taka, że chciałem zapewnić komfort Agacie Turkot w filmie niekomfortowym, w związku z czym nie mnożyłem dubli. Miałem świadomość montażu. Państwo widzą tylko fragmenty zmontowane, natomiast cała scena trwała na przykład 4-5 minut. Ja byłem oczywiście bardzo blisko aktorów i było kilka scen, po których patrzyłem w buty, tak samo jak część mojej ekipy”.

Wspomniane przez Smarzowskiego rozmowy z osobami doświadczonymi przemocą okazały się dla reżysera bardzo ważne przy konstruowaniu osi fabularnej filmu. Główny trzon produkcji stanowią historie zasłyszane od innych z czasów pandemii:

„To się zaczęło niewinnie. Pomyślałem sobie – zwłaszcza, że zaczeła się pandemia – że dobrze byłoby zrobić coś, co dzieje się w czterech ścianach – kameralnego. Wtedy pojawiło się dużo artykułów, bo nasiliła się przemoc domowa. Zacząłem wtedy o tym czytać, potem weszły książki. Później skończyła się pandemia, trafiłem do fundacji, która zajmuje się pomocą. A z tych fundacji zostałem przekierowany się do Patrycji Zaleskiej-Mandec – takiej psycholog, która doprowadziła do tego, że mogłem się spotykać z ofiarami przemocy. Te kobiety mi zaufały i gdy zacząłem z nimi rozmawiać, to już wiedziałem, że muszę zrobić ten film”.

Wojciech Smarzowski przyznał się również przed publicznością, że zależało mu na wieloaspektowym zapewnieniu komfortu aktorom w pracy przy takim trudnym temacie. To właśnie spowodowało, że do roli partnera filmowej Małgorzaty wybrał Tomasza Schuchardta:

„To też było dla mnie nowe doświadczenie, dlatego że zaprosiłem kilkunastu świetnych aktorów. Patrzyłem oczywiście na relacje starszy – młodsza, ale najważniejsze dla mnie było bezpieczeństwo, czyli komfort, empatia – powiedział reżyser. – Wybrałem Tomka Schuchardta, ponieważ on zapewnił największy komfort Agacie w mojej opinii, ale też pierwszy raz w życiu zapytałem o to aktorki, Agaty”.

Po części wprowadzającej do zadawania pytań reżyserowi zostali zachęceni także nasi festiwalowicze. Uczestnicy zgodnie podziękowali Smarzowskiemu za realizację filmu mówiącego o tak ważnym problemie naszej współczesnej rzeczywistości. Widzowie nie kryli emocji, a także uznania dla reżysera.

fot. Agnieszka Cytacka

 WFO na FKA

Równolegle w Kinie Szkoły Filmowej odbyły się Repremiery WFO, czyli pokaz filmów po rekonstrukcji cyfrowej z Wytwórni Filmów Oświatowych. Podczas wydarzenia wyświetlono siedem krótkometrażowych filmów, a mianowicie „Obraz” Bogdana Dziworskiego, „Kraksę” Edwarda Etlera, „Interpretacje” Jarosława Brzozowskiego, „Abakany” Kazimierza Muchy, „Cytat z raportu” Andrzeja Szczygła, „Na wyjeździe” Andrzeja Barańskiego oraz „Kronikę fabryki fajansu” Andrzeja Papuzińskiego. Po projekcjach odbyła się rozmowa z gościem Łukaszem Ceranką, poprowadzona przez dziennikarkę Beatę Kwiatkowską, podczas której widzowie mogli swobodnie zadawać pytania. 

Natomiast w Muzeum Kinematografii o godzinie 12:15 uczestnicy festiwalu mogli obejrzeć pierwszą część trylogii „Sex Dreams Love” Daga Johana Haugeruda, czyli „Seks” z 2024 roku. Film opowiada historię dwóch heteroseksualnych mężczyzn w monogamicznych relacjach, którzy doświadczają sytuacji wpływających na ich dotychczasową tożsamość. Obaj bohaterowie pod wpływem niespodziewanych czy nawet podświadomych pożądań odkrywają pewną, nieznaną wcześniej, część siebie.

Kwadrans później w budynku „Z” na terenie Szkoły Filmowej odbyła się projekcja japońsko-francuskiej produkcji z 2025 roku pod tytułem „Renoir” w reżyserii Chie Hayakawy. Fuki Okida, główna bohaterka filmu, to jedenastoletnia dziewczynka, która musi odnaleźć się w sytuacji, gdzie jej ojca dotknęła nieuleczalna choroba, zaś matka jest zawsze nieobecna i zapracowana. Fuki może polegać jedynie na sobie, więc postanawia uciec w świat, który pozwoli jej poradzić sobie z ciężką sytuacją rodzinną, a dokładniej w świat wyobraźni.

Po południu, bo o godzinie 14:45 widzowie mogli wrócić do Muzeum Kinematografii, w którym wyświetlano filmy dokumentalne Wojciecha Jerzego Hasa z WFO po rekonstrukcji cyfrowej. Konkretnie pojawiło się sześć tytułów: „Scentralizowana kontrola przebiegu produkcji”, „Harcerze na zlocie”, „Karmik Jankowy”, „Zielarze z Kamiennej Doliny”, „Przegląd kulturalny” oraz „Nasz zespół”.

fot. Agnieszka Cytacka

 „DRAMA(T)”

O godzinie 15:00 w Monopolis widzowie mogli uczestniczyć w wydarzeniu będącym pewną odskocznią od filmów, bo była to dyskusja „DRAMA(T). Opinia, recenzja, hejt”, prowadzona przezz Miłosza Stelmacha, której gośćmi były Emi Buchwald, Daria Sienkiewicz i Aneta Hickinbotham. Tematem dyskusji był odbiór filmów oraz wyrażanie swojej opinii na ich temat, a także podkreślanie różnicy między krytyką a hejtem oraz tym, jak twórcy filmowi czy krytycy filmowi radzą sobie z nieuzasadnioną nienawiścią. Wedle zasady, zwarbalizowanej przez Anetę Hickinbotham: ,,Z chęcią przyjmę opinię, z chęcią przyjmę uwagę, natomiast nie przyjmę hejtu” która padła w kontekście rozróżnienia szczerej negatywnej opinii, różniącej się od nieuzasadnionego hejtu.

Część dyskusji poświęcona była także relacji, jaką krytyk może utrzymywać z twórcą filmowym oraz odpowiedzialności za słowa, które się wypowiada/pisze w dobrej wierze – ku polepszeniu dzieł kultury, a które mogą zostać źle, zbyt personalnie, odebrane przez daną osobę twórczą. 

,,Panie Miłoszu, ktoś zwrócił mi uwagę na Pańską ocenę i komentarz do mojego najnowszego filmu, znajdujący się na portalu Filmweb. Chyba nie sądzi Pan, że po czymś takim będę chciał z Panem rozmawiać” – tak brzmiała zacytowana przez Miłosza Stelmacha treść wiadomości, którą otrzymał od słynnego polskiego reżysera, będąc z nim umówionym na rozmowę o jednym z jego wcześniejszych produkcji, pokazujące ekstremum niezrozumienia założeń pracy krytyka filmowego i recenzenta.

Odmienną postawę prezentuje Emi Buchwald, twórczyni nagrodzonego Złotymi Lwami oraz pięcioma innymi nagrodami filmu „Nie ma duchów w domu na Dobrej”, która wie dlaczego i w jakim celu krytycy wykonują swoją pracę. Warto jednak podkreślić, że recepcja jej filmu podczas jubileuszowej, 50. edycji Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, była raczej pozytywna. Nawiązując do wysokich ocen oraz samej skali nagród, prowadzący spotkanie Miłosz Stelmach zażartował, że: „Teraz już może być tylko gorzej, kiedy film skonfrontuje się z szersza publicznością”. Spotkało się to z humorystyczną reakcją reżyserki: ,,Niech Filmweb zatrzyma teraz  możliwość komentowania, proszę. Wiem, że są tutaj ludzie z Filmwebu, wyłączcie to!”, nawiązując w ten sposób do tego, że gdy film będzie ogólnodostępny, będzie narażony na styczność z szerszą opinią, co może spowodować przypływ negatywnych opinii lub nawet hejtu. 

fot. Agnieszka Cytacka

Jednym z innych poruszanych wątków, znanych stałym bywalcom Kamery Akcji, bo powracającym cyklicznie w różnych dyskusjach w trakcie łódzkiego wydarzenia, był temat roli i prestiżu zawodu krytyka filmowego. ,,Zawód krytyka jest na tyle hermetyczny, niestabilny finansowo i nie wiem czy jest prestiżowy…” powiedziała Daria Sienkiewicz, podkreślając jednak, że ludzie, którzy czują, że chcą to robić, to będą to robić nawet, jeśli nie będą pracować w konkretnej redakcji, tylko robiąc chociażby to na własną rękę w mediach społecznościowych.

Tuż po dyskusji w Monopolis i projekcji krótkich form Wojciecha Jerzego Hasa w Muzeum Kinematografii, o godzinie 16:50 salę w PWSF wypełniły „Sny o miłości” – uniwersalna opowieść o uczuciu, będąca zarazem ostatnią częścią trylogii miłości Daga Johana Haugeruda. 

Zaledwie dziesięć minut później, o 17:00, widzowie stanęli przed wyborem między dwiema zupełnie różnymi filmowymi propozycjami. W Muzeum Kinematografii czekał na nich  „Błysk diamentu śmierci”, w którym twórcy „Amer” zaprezentowali widzom nostalgiczną, choć wysublimowaną opowieść o nostalgii i filmie, często określaną przez krytyków jako „James Bond, jakiego potrzebujemy” (Jan Brzozowski) lub „jak wyglądałyby przygody Agenta 007, gdyby nakręcił je Godard” (Michał Piepiórka).

fot. Agnieszka Cytacka

Równoległe, w Kinie Szkoły Filmowej odbywała się projekcja „Ojca” w reżyserii Tereza Nvotovà. To kino dla tych, którzy preferują kameralne portrety. Intymny i “prosty” film pokazuje, że siła często tkwi w tych zwyczajnych, ludzkich problemach. 

Z kolei w Monopolis o tej samej godzinie widzów swoimi kadrami zachwycało “Wszystko w porządku” Bálinta Dániela Sósa. Czarno-biały seans odpowiadał na pytania o rodzicielstwo, lojalność i kompas moralny. 

Rytm festiwalowy jednak wciąż nie zwalniał. O godzinie 19:00 w Monopolis zagrała najnowsza produkcja Michała Kwiecińskiego, a zarazem jedna z najdroższych w historii polskiej kinematografii, czyli słynny “Chopin, Chopin!” z Erykiem Kulmem Jr. w roli tytułowej. Film był złamaniem stereotypowego, mitycznego obrazu znanego pianisty jako cierpiącego, smutnego romantyka. Kwieciński rzucił światło na Chopina i pokazał go jako „melanżującego” i rzucającego żartami (w tym idealnie odwzorowującego buldoga). Po seansie festiwalowicze mieli przyjemność uczestniczyć w Q&A  z reżyserem i producentami filmu. 

fot. Mikołaj Zacharow

Kto jednak nie był na seansie “Chopin, Chopin!” miał szansę obejrzeć o 19:45 w PWSF debiutanckie “Left-handed girl” w reż. Shih-Ching Tsou, wieloletniej producentki Seana Bakera (“Anora”). Styl reżyserki i  inspiracja Bakerem łączą czułość wobec bohaterów z żywą, pełną energii narracją, która przyciągnęła widzów od pierwszych minut.

W międzyczasie w KSF o 19:15 odbyła się dyskusja pod hasłem “Pożądanie”, które poprowadziły trzy redaktorki “Ekranów”: Marta Stańczyk, Dorota Jędrzejewska-Szpak i Barbara Szczekała. Wydarzenie było wstępem do projekcji “Młodszych sióstr” Hafsi Herzi, powieści o reinterpretacjach swojej tożsamości i odkrywaniu siebie na nowo. 

O 19:30 w Muzeum Kinematografii przyszedł czas na dawkę klasyki, a dokładnie “Zazie w metrze” w reżyserii Louise’a Malle, jeden z ulubionych filmów Kurosawy! Filmowy surrealizm i dziecięca abstrakcja na paryskim tle były idealnym wstęp do festiwalowej odsłony Dyskusyjnego Klubu Filmowego. Dyskusję poprowadziła Julia Palmowska, redaktorka portalu Pełna Sala. Spotkanie pozwoliło przyjrzeć się m.in. temu, w jaki sposób film porusza tematykę dzieciństwa, a także jak klasyka francuskiego kina rezonuje w dzisiejszych odbiorach.

W godzinach wieczornych, w KSF, w ramach sekcji przeglądu kina węgierskiego, powrócił mistrz groteski: György Pálfi i jego film “Swobodne opadanie” z 2014 roku. Absurdalny obraz Pàlfiego to opowieść o losach siedmiu mieszkańców jednego bloku, które splatają się ze sobą. 

fot. Mikołaj Zacharow

Filmowym zwieńczeniem trzeciego dnia festiwalu był pokaz VHS HELL LIVE: “Śmierć w miękkim futerku” od Greydona Clarka w Monopolis. Absurdalny horror z lat 80. powrócił w formie, którą wszyscy lubimy najbardziej, czyli z lektorem na żywo! Krystian Kujda dzięki swojemu intro, wprowadził widzów w świat filmu, a oprawą lektorską zajął się Mateusz Gołębiowski, znany jako Człowiek Suchar, któremu widzowie ochoczo chcieli uścicnąć dłoń po seansie. Seans wypełniony był salwami śmiechu, a poziom filmu skwitowała Justyna Bryczkowska z Loży Krytyków, pisząc w ocenie dla Pełnej Sali: „Scooby Doo a rebours ze zmutowanym kotem zamiast psa, który morduje. Film traci, gdy na ekranie nie ma kota”. 

[Oliwia Kożuch, Emilia Samojło, Aleksandra Kędzia, Michał Kaczoń]


16. Festiwal Kamera Akcja odbędzie się od 23 do 26.10.2025 w Łodzi oraz od 15 do 26.10.2025 online na platformie Think Film. Zadanie realizowane jest dzięki dofinansowaniu z budżetu Miasta Łodzi oraz współfinansowane z budżetu Samorządu Województwa Łódzkiego. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego, Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej oraz Uniwersytetu Łódzkiego – mecenasa festiwalu. Głównymi partnerami festiwalu są Monopolis, Szkoła Filmowa w Łodzi i Muzeum Kinematografii. Festiwal Kamera Akcja i Festiwal Mediów Człowiek w Zagrożeniu tworzą sieć współpracy „Łódzki Festiwal Filmowy”. Przegląd kina węgierskiego podczas festiwalu realizowany jest ze środków Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka.

26 / 10 / 2025
Newsletter
Polub nas
Partnerzy