„Chciałem, aby mnie zaakceptowali”
W prawie okrągłą rocznicę wznowienia pokazów w Kinie Szkoły Filmowej odbyła się projekcja najnowszego filmu duetu Małgorzata Szumowska i Michał Englert (odpowiedzialnych za niedawny sukces Infinite Storm) – Kobieta z…, który portretuje Anielę, transpłciową kobietę i historię jej trudnej walki o bycie sobą. Po seansie gościem Kina Szkoły Filmowej był Mateusz Więcławek, jeden z odtwórców głównej roli (obok Małgorzaty Hajewskiej-Krzysztofik).
Absolwent PWSFTviT na samym początku zdradził, iż został zaangażowany do roli Anieli jako profesjonalny aktor, gdyż Szumowska obawiała się, czy naturszczyk podołałby przedsięwzięciu (a początkowo zamierzano powierzyć rolę osobie transpłciowej). Mateusz Więcławek rozpoczął kreowanie postaci Anieli, której proces poznawania siebie trwał przez wiele lat, od wspólnych spotkań z Małgorzatą Hajewską. „Chodziliśmy na spacerki” — wspominał aktor — „czytaliśmy też Trans. Wyznania anarchistki, która zdradziła punk rocka, książkę o Laury Jane Grace, która nadała taki pazur Anieli. Stworzyliśmy też dziennik, prehistorię Anieli, zapisywałem tam swoje sny (…) i ostatecznie ten zeszyt pojawia się w filmie.”.
Aktor wielokrotnie odnosił się do samej tematyki Kobiety z…, zaznaczając czynny i nieoceniony udział aktywistów_ek społeczności LGBT+. „Chciałem, aby mnie zaakceptowali” — powiedział, gdy wspomniał o ich wsparciu i obecności bezpośrednio na planie. „Płcią można w jakiś sposób manewrować. Nikt nie powiedział, że aktor nie może grać postaci innej płci. (…) W tym filmie kilka osób transpłciowych gra charaktery cispłciowe” — dodał, mając na myśli m.in. Madame Meduse grających policjantkę. „Język polski jest upłciowiony. Z perspektywy aktorskiej może to być pomocne; to taki trick. (…) Na planie i w domu używałem żeńskich końcówek. To ciekawe rzeczy robi z mózgiem.” — wspominał aktor, przechodząc do pracy nad postacią bezpośrednio na planie.
Podpytywany przez prowadzącą spotkanie Agatę Gwizdałę o rady aktorskie, przekornie skrytykował stereotypową praktykę zagłębiania się i studiowania czasów czy realiów. „Zostawiam to reżyserii, scenarzystom, kostiumom…” — powiedział, zwracając uwagę na zbyt dużą ilość kontekstu, która ostatecznie może przeszkadzać aktorowi przy pracy. Jednak tą jedną złotą radą udzieloną młodszym osobom aktorskim była: „jeśli ktoś ci coś mówi, to analizuj to w zupełnie przeciwnej sytuacji”.